baner
    Login   |  Register
   
 Jola Gandecka
Minimize

SPOTKAŁAM JEZUSA

             Mam na imię Jola. Trzydzieści osiem lat temu przyszłam na świat. Piętnaście lat temu zostałam szczęśliwą żoną. Mamy trójkę wspaniałych dzieci: Asię, Łukasza i Lidkę. Jako rodzina prowadzimy bardzo ciekawe, pełne przygód życie. To wszystko jest moim udziałem, ponieważ dwadzieścia lat temu wydarzyło się w moim życiu coś, o czym chciałabym wam dziś, drodzy czytelnicy, opowiedzieć.

             Moje życie sprzed tego wydarzenia bardzo dobrze ilustruje pewna historia o gąsienicy pełzającej po ziemi, która ciągle marzyła, by latać jak piękny motyl. Próbowała wielu sposobów, na przykład kursu pilotażu, lecz wszystko na nic. Aż pewnego dnia...

             Odkąd pamiętam, nigdy nie byłam zadowolona z tego, co posiadam, kim jestem i jak wyglądam. Zazdrościłam innym wszystkiego i za wszelką cenę chciałam to mieć. Tak na przykład zawsze podobał mi się ten chłopak, który już przyjaźnił się z moją koleżanką. Ciągle marzyłam, by być kimś innym. Wymyślałam różne nieprawdziwe historie o sobie, o tym, co zrobiłam, gdzie byłam, co posiadam. Robiłam to tak często, że wkrótce sama zaczęłam wierzyć w te rzeczy. Musiałam bardzo się pilnować, aby pamiętać, co komu mówiłam, by nikt nie zauważył, że to kłamstwo. Jednak nie zawsze się to udawało i miałam z tego powodu wiele problemów.

             W szkole średniej przeszkadzał mi mój wygląd. Byłam zbyt grubą dziewczynką, nie miałam modnych ciuchów, nie chodziłam na żadne imprezy. Koledzy z klasy dokuczali mi, więc próbowałam różnych sposobów, by się im odwzajemnić. Kiedyś na przykład podstawiłam nogę jednemu z nich, a on z rozpędu na brzuchu wpadł wprost w otwierające się drzwi pokoju nauczycielskiego.

             Inne próby podniesienia mojej wartości to wstąpienie do klubu sportowego, bycie najlepszą uczennicą, praca w harcerstwie, grupy teatralne, chór kościelny itd.

             Lecz dobre wyniki w sporcie i bardzo dobre oceny w szkole tylko na krótki czas dawały satysfakcję. Czułam się lepsza od innych. Wszyscy, którzy mnie otaczali, byli dla mnie potencjalnymi konkurentami. Musiałam czuwać w tych różnych dziedzinach, by nikt nie był lepszy ode mnie. Rodzice byli dumni z moich osiągnięć, nie widzieli jednak tego zła, które było we mnie. Nigdy z nimi nie rozmawiałam o moich problemach. Wkrótce też zauważyłam, że nie mam żadnych przyjaciół, z którymi mogłabym po prostu porozmawiać. Często płakałam wieczorami w swoim pokoju widząc bezsilność i bezsensowność wszystkich moich poczynań.

             Właśnie w tym czasie (IV klasa szkoły średniej) spotkałam grupę ludzi, którzy bardzo mnie zainteresowali. Spędzali ze sobą dużo czasu, pomagali sobie wzajemnie, bawili się razem i wyjeżdżali razem. Wydawali się tacy przeciętni, ale jacyś inni. Coś w nich było. Zapragnęłam odkryć to. Wyjechałam więc z nimi na dwutygodniowe rekolekcje Ruchu Światło - Życie. Tam usłyszałam, że Bóg kocha mnie i ma dla mojego życia wspaniały plan. Jestem dla Niego tak ważną osobą, że Chrystus umarł za moje grzechy na krzyżu. Dowiedziałam się także, że każdy, kto jest w Chrystusie, jest nowym stworzeniem, to, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe (2 Kor. 5,17). To było rozwiązanie dla mojego życia. Kiedy więc usłyszałam słowa Jezusa z Księgi Objawienia: "Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał" (Obj. 3,20), w modlitwie wyraziłam to zaproszenie, wierząc, że Jezus zrobi to, co obiecał w swoim Słowie.

             Pierwszą zmianą, jaką zauważyłam, było to, że nie umiałam i nie potrzebowałam już wymyślać nieprawdziwych rzeczy o sobie. Cieszyłam się z tego, że po prostu jestem. Kiedy przestałam koncentrować się na sobie, zaczęłam dostrzegać potrzeby innych. Porzuciłam wszystkie te dziedziny, którymi było zapełnione moje życie. Nie było łatwo zostawić to wszystko, lecz wielką pomocą okazał się w tym Andrzej, mój mąż. Wraz z nim zaczęłam systematycznie studiować Słowo Boże, uczyłam się jak dzielić się dobrą nowiną, tym, jak Jezus może nadać wartość życiu człowieka. Wkrótce podjęłam decyzję, by służyć Jezusowi całym moim życiem. Ta kolejna ważna decyzja otworzyła mi drogę do poznania wielu ludzi i oglądania ich życia.

             Uczyłam się, co to znaczy: "Zawsze za wszystko dziękujcie Bogu" (Efez. 3,20), kiedy pierwsze nasze dziecko nie urodziło się, ale obumarło w cišży.

             Dzisiaj staram się być odpowiednią pomocą dla Andrzeja, twórczą gospodynią, matką i dobrym nauczycielem. To, co robię, daje mi poczucie zadowolenia i spełnienia. Jest tak dlatego, że Jezus jest Panem mojego życia i przez swoje Słowo pokazuje mi prawdziwą wartość, jaką mam w Nim.


W tym miejscu wrócę do mojej historii o gąsienicy. Pewnego dnia owinęła się kokonem i kilka dni później wyfrunął z niego piękny motyl. To, co było wcześniej niemożliwe, teraz stało się faktem.

Podobnie i w moim życiu, od kiedy zaprosiłam Jezusa, On mocą Ducha Świętego dokonał we mnie wielkiej zmiany - stałam się nowym człowiekiem.

I to jest wspaniałe!

Jola Gandecka

Pictured here was the first Awana club in Poland, back in 2000/2001, we trained many workers in Warsaw, Lublin and Upper Silesia. 

Copyright 2009 by MissionPoland